Forum ERA VHS  Strona Główna
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj

» Fan-Edity «


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ERA VHS Strona Główna » Na każdy temat
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gieferg
CAPTAIN SKULLET
PostWysłany: Pon 15:22, 24 Lut 2014 Powrót do góry



Dołączył: 21 Lut 2014

Posty: 1521
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Odkopałem dzisiaj w czeluściach twardego dysku wersję roboczą mojej pracy zaliczeniowej o faneditach sprzed ładnych paru lat (finalna mi nahwyraźniej przepadła przy okazji awarii dysku). Pisana była w taki a nie inny sposób ze względu na swój charakter, tzn nie był to tekst pisany z myślę o wrzuceniu go do netu, ale do pokazania doktorkowi z zajęć z kultury, co za tym idzie nie ma się co nastawiać na humorystyczne podejście i lekki ton jakim bym to zapewnie pisał, gdyby tekst miał inne przeznaczenie niż miał. Tak czy inaczej informacji nieco dostarcza.


FANEDIT


Wpływu Internetu na zmiany kulturowe trudno nie dostrzegać. Jednak nie wszystkie tego procesu przejawy są powszechnie znane. Niektóre z nowych możliwości jakie globalna sieć zapewnia, pozostają znane tylko stosunkowo nielicznym grupom z nich korzystającym. Tematem niniejszej pracy jest jedno z takich zjawisk, które narusza tradycyjny podział ról na twórcę i odbiorcę dając temu ostatniemu możliwość wniesienia swego osobistego wkładu, we wcześniej istniejące dzieło, w tym przypadku film, a następnie zaprezentowanie wyników swych działań wszystkim tym, którzy są tym co ma do zaproponowania zainteresowani. Przed przejściem do sedna sprawy należałoby zatrzymać się na chwilę tam, gdzie zjawisko ma swój początek, czyli „Dawno temu w odległej galaktyce…”. Od słów tych zaczęła się w 1977 roku jedna z największych przygód w historii kina, która wywarła później ogromny wpływ na całą popkulturę. Gdy kilkanaście lat od premiery ostatniego filmu wchodzącego w skład oryginalnej trylogii Gwiezdnych Wojen George’a Lucasa do kin wejść miała pierwsza część trylogii (opowiadającej o tym jak doszło do sytuacji przedstawionej w poprzednich filmach) oczekiwania były bardzo wygórowane. Jak to często w takich przypadkach bywa, nie zostały spełnione (przynajmniej zdaniem sporej części fanów).

Mającemu swą premierę w 1999 roku Epizodowi I zatytułowanemu „Mroczne Widmo” zarzucano zbytni infantylizm, krytykowano zarówno scenariusz jak i poziom aktorstwa. Najbardziej bodaj znienawidzonym przez rzesze fanów, jak i część krytyków elementem filmu stała się postać Jar Jar Binksa – w założeniu postać o mocno humorystycznym zabarwieniu okazała się nie do przełknięcia dla wielu zagorzałych miłośników gwiezdnej sagi, a w latach późniejszych stała się w pewnych kręgach niejako synonimem dla określenia czegoś co potrafi odebrać przyjemność z obejrzenia filmu. Sam Lucas stanął co prawda w obronie swego dzieła, argumentując, że Gwiezdne Wojny powstały w zamierzeniu jako filmy skierowane do młodszych odbiorców, co miałoby usprawiedliwiać zarówno samego Jar Jara jak i szeroko krytykowany charakter samego filmu, jednak w kolejnych odsłonach Gwiezdnej Sagi czas ekranowy tej postaci mocno ograniczono, sprowadzając go do roli zaledwie epizodycznej. Niezależnie jednak od tego, jak chciało by się ocenić tę kontrowersyjną postać w kontekście samego filmu, czy też całej gwiezdnej sagi, pamiętać należy o pewnej zasłudze jaką można by przynajmniej po części tej właśnie postaci przypisać. Zaledwie rok minął od czasu premiery Mrocznego Widma, kiedy pojawiła się jego nowa wersja. Nie została ona jednak wydana oficjalnie, a w jej powstanie nie był zaangażowany nikt z ekipy filmowej, odpowiedzialnej za powstanie oryginalnego filmu. W związku z tym dostępna była tylko w postaci nielegalnych kopii na kasetach VHS (później również na DVD), mimo to wzbudziła jednak spore zainteresowanie. Twórca tej zmodyfikowanej wersji, którym okazał się być niejaki Mike J. Nichols ograniczył w znacznym stopniu elementy które stały się uprzednio przedmiotem największej krytyki, poprzez usunięcie części dialogów, dłużyzn, zredukowanie występującego w filmie humoru ze szczególnym wskazaniem na sceny, w których pojawiał się wspomniany Jar Jar Binks. Ponadto wyeliminował z filmu wszelkie wzmianki o tzw „midichlorianach”, które odbierały znanemu z poprzednich filmów zjawisku Mocy jego nadprzyrodzonego, magicznego niemal charakteru próbując tłumaczyć go w sposób pseudonaukowy. Łącznie film został skrócony o 20 minut. Ta nieoficjalna wersja filmu, znana jako „Phantom Edit” została przez wielu fanów jak i krytyków uznana za lepszą od wersji oficjalnej. Twierdzono wręcz, że Mroczne Widmo, to w istocie „dobry film, który był ukryty we wnętrzu rozczarowującego oryginału”

Wkrótce kopie zaczęły być rozprowadzane wśród fanów na konwentach, co więcej, zaczęły powstawać również kolejne wersje, również rozprowadzane zarówno nieodpłatnie jak i odpłatnie, a narastanie tego zjawiska doprowadziło w rezultacie do oświadczenia ze strony Lucasfilms (które do tej pory traktowało całą sprawę z przymrużeniem oka), mówiącego o tym, że działalność taka stanowi łamanie praw autorskich, co za tym idzie należy ją uznać, za nielegalną. W odpowiedzi na to, sprawca całego zamieszania wystosował e-mail z przeprosinami, w którym wyraźnie podkreślał, że projekt ten miał charakter całkowicie niekomercyjny, jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli, a sam twórca nie popiera w żaden sposób nielegalnej dystrybucji kopii filmu .

„Phantom Edit” stał się początkiem zjawiska, które wkrótce wyszło poza świat Gwiezdnych Wojen i zaczęło zataczać coraz szersze kręgi. Wraz z wyparciem kaset VHS przez nośniki cyfrowe, możliwość ingerencji w materiał filmowy przez przeciętnego odbiorcę posiadającego zwyczajny domowy komputer i wiedzę pozwalającą mu obsługiwać proste edytory video znacząco wzrosła. Powstały warunki umożliwiające każdemu, kto tylko miałby takie chęci, do dokonania zmian w materiale filmowym, poczynając od prostego wycięcia scen, które z jakiegoś powodu uznał za zbyteczne, podłożenia muzyki, usunięcia części ścieżki dźwiękowej, do nieco bardziej skomplikowanych zmian takich jak wmontowanie do filmu dodatkowych scen, z których reżyser zrezygnował, a które zamieszczono potem jako dodatek na wydaniu DVD, ewentualnie wykorzystanie materiału zaczerpniętego z innego filmu, kończąc na zmianach takich jak i wzbogacenie istniejącego materiału o dodatkowe efekty wizualne.

Zjawisko to znane jako fan editing („Fanowski montaż”) w głównej mierze tyczy się filmów posiadających znaczną grupę fanów, są to głownie znane serie science-fiction (jak Obcy, Terminator, Star Trek) adaptacje i ekranizacje komiksów (Superman II doczekał się największej ilości przeróbek spośród filmów należących do tej grupy) horrory, ale i w pewnym stopniu filmy wszelkich innych gatunków. W dalszej części tekstu w odniesieniu do przemontowanej, nieoficjalnej wersji filmu stosowane będzie określenie fan edit .

Zanim przyjdzie pora na wyjaśnienie na czym dokładnie rzecz polega, warto odpowiedzieć na jedno pytanie – mianowicie: kto to robi i dla kogo? Odpowiedź jest prosta, mieści się bowiem w samej nazwie zjawiska. Przeciętnego odbiorcy, który ogląda film tylko raz po czym więcej do niego nie wraca kwestia ta w ogóle nie zainteresuje, nie zainteresuje też sporej części osób uważających się za kinomanów (powody tego stanu rzeczy mogą być różne, o kilku wspomnę przy okazji zakończenia). Przeróbki te tworzone są przez fanów i dla fanów. Ich twórcy zazwyczaj znają przerabiany film bardzo dobrze, gdyż nie jeden raz go widzieli, podobnie ci, którzy po fan edit sięgają, zazwyczaj chcą po prostu zobaczyć doskonale im znany film w odmienionej postaci, niezależnie od tego czy twórca próbował go ulepszać, czy też po prostu urozmaicić sobie (i przy okazji innym) obcowanie z danym obrazem przez możliwość wyboru pomiędzy wersją (lub w pewnych przypadkach wersjami) oryginalną, a jego własną.

Sam charakter wprowadzanych zmian jak i cel, któremu to zmiany służył z czasem stawał się coraz bardziej zróżnicowany i aby zjawisko to w sposób jak najwięcej o nim mówiący przybliżyć najlepiej będzie scharakteryzować kolejno najważniejsze typy faneditów odwołując się do odpowiednich przykładów filmów, które zostały w ten czy inny sposób przerobione, a następnie poświęcić kilka słów kwestii funkcjonowania środowiska fan edytorów jak i postrzegania tego zjawiska przez osoby trzecie.

W środowisku skupiającym ludzi zajmujących się amatorskim przerabianiem filmów wg własnego uznania przyjął się podstawowy podział na dwie główne grupy fan editów. Pierwsza z nich to tzw „Edycje Rozszerzone” (Extended Editions), a zmiany wprowadzone w takim fanedicie to tylko i wyłącznie rozbudowanie filmu o dodatkowe sceny dostępne np. jako dodatek w wydaniu DVD. Druga grupa, określana mianem „prawdziwego faneditu” (true fanedit) jest o wiele szersza i zawiera w sobie wszystkie pozostałe amatorskie przeróbki, charakter zmian jest tutaj bardzo zróżnicowany i obejmować może zarówno usuwanie scen z istniejącego filmu, zmienianie ich kolejności, skracanie, zmiany w ścieżce dźwiękowej, oraz poprawki wszelkiego innego rodzaju, w tym również charakterystyczne dla Edycji Rozszerzonych dodawanie dodatkowych scen (pod warunkiem, że nie jest to jedyny rodzaj wprowadzonej zmiany) . W ramach tej działalności mieszczą się także tzw. „Special Editions” w którym to pojęciu mieszczą się zazwyczaj dodatkowe materiały powiązane z konkretnym filmem (jak zwiastuny, dokumenty dotyczące produkcji, różnego rodzaju materiały archiwalne) nigdy oficjalnie nie wydane, które zostały odnalezione, opracowane i udostępnione na zasadach zbliżonych do fan editów, nie będą one stanowić jednak przedmiotu dalszych rozważań w niniejszej pracy.

Charakterystykę faneditów zacznę od pierwszej grupy. Fanowskie/amatorskie edycje rozszerzone są w swym charakterze nieco zbliżone do części oficjalnie wydanych tzw „wersji reżyserskich”. Określenie „wersja reżyserska” dotyczy zazwyczaj alternatywnej względem pierwotnie wypuszczonej do kin wersji filmu, która ma odzwierciedlać pierwotny zamysł reżysera. Zazwyczaj (o ile reżyser nie jest kimś o bardzo mocnej pozycji jak choćby Steven Spielberg) decydujący głos w sprawie ostatecznej formy jaką przyjmuje film wchodzący na ekrany ma wytwórnia. Gotowy film obiegać więc może od wizji jego twórcy w różnych aspektach, czasem zostaje on po prostu skrócony tylko po to, by zmieścić większa ilość seansów jednego dnia, czasem zredukowany zostaje poziom przemocy, wulgarnego języka czy sytuacji seksualnych by uzyskać niższą kategorię wiekową pozwalającą wpuścić młodsze grupy wiekowe do kin, czasem zmiany sięgają głębiej i dotyczą zmian w już nakręconych scenach. W przypadku fanowskich wersji rozszerzonych odzwierciedlają one sytuacją z tymi spośród wersji reżyserskich, które wypuszczono jako rozbudowane o dodatkowe sceny, ale nie ingerujące zbyt mocno w to, co było już obecne w kinowej wersji filmu. Dobrze obrazuje to przypadek Jamesa Camerona, reżysera, który jak do tej pory wypuścił trzy swoje filmy w takich właśnie wersjach reżyserskich (choć akurat w tym przypadku nie użyto tego nazewnictwa), mowa tu o Obcych (Aliens), Otchłani (The Abyss) oraz Terminatorze 2. Każdy z tych filmów został skrócony by zmieścić się w ówczesnych (mowa tu o drugiej połowie lat 80-tych i początku 90-tych) normach określających maksymalną długość filmu jaki można wyświetlać w kinie, która nie mogła przekroczyć 140 minut. Jakiś czas później zostały one oficjalnie wydane jako „specjalne edycje”, rozszerzone o kilkanaście minut (w przypadku Otchłani nawet o pół godziny) dodatkowego materiału. Dwa inne filmy tego samego reżysera pierwszy „Terminator” oraz jeszcze do niedawna najbardziej kasowy film wszechczasów, czyli „Titanic” nie doczekały się podobnego potraktowania. Doczekały się natomiast wydań DVD wzbogaconych o dodatek, w postaci scen usuniętych z filmu zanim wszedł on do dystrybucji. Sceny te nie odbiegają zbytnio od samego filmu pod względem jakości materiału video, co sprawia, że możliwe jest wmontowanie do filmu na powrót, w taki sposób, że ktoś kto filmu nie widział, lub zbyt dobrze nie pamięta, nie zorientuje się nawet, że miała tu miejsce ingerencja ze strony kogoś „z zewnątrz”. Wydłużony w ten sposób film (w przypadku Titanica o jakieś 40 minut, co przy już i tak ponad trzygodzinnym filmie daje nam wersję blisko czterogodzinną) niekoniecznie ma być lepszy od wersji oryginalnej (w końcu reżyser miał swoje powody żeby te konkretne sceny z filmu usunąć), jednak dla kogoś, kto dany film po kilku (nastu?) seansach zna na pamięć, będzie to z pewnością miłe urozmaicenie. I tak w przypadku „Titanica” możemy teraz bliżej poznać jednego z drugoplanowych bohaterów, dowiedzieć się o kiełkującym romansie, w który był on zaangażowany, a któremu nie dane było się rozwinąć, a anonimowa dziewczyna, której śmierć widzimy w końcówce filmu, nagle przestaje być anonimowa. Mamy okazję posłuchać dodatkowych dialogów, które pozwalają na zbudowanie sobie pełniejszego obrazu głównych bohaterów, a także zobaczyć kilka scenek, w których główną rolę odgrywają epizodyczne postaci w ostatecznej wersji filmu w ogóle nieobecne . Natomiast w pierwszym „Terminatorze” poznajemy lepiej motywacje jakie kierują główną bohaterką, jeden z bohaterów drugoplanowych okazuje się przechodzić pewną przemianę (co nie ma większego znaczenia dla samej fabuły, ale dobrze wiedzieć, że ostatecznie coś do niego dotarło), a także dowiadujemy się o tym, że niektóre elementy części drugiej były w głowie twórcy już w momencie kręcenia pierwszego filmu, lecz ostatecznie wzmianki o nich zostały przezeń usunięte . Jakość cięć i umiejętności twórcy takiej alternatywnej wersji mają tu spore znaczenie bo jeśli pojawieniu się dodatkowego materiału towarzyszy jakiś urwany dźwięk, czy cokolwiek innego co jednoznacznie wskazuje, że ktoś przy oryginale manipulował, nie osiągnie się pożądanego efektu.

Przy okazji omawiania nieoficjalnych wersji rozszerzonych jeszcze jeden przykład o , nieco inny niż wyżej wspomniane. W 2003 roku na prośbę wytwórni Ridley Scott przygotował alternatywną wersję „Obcego” na potrzeby nadchodzącego wydania DVD. Dodał w niej kilka krótkich dodatkowych scen , jednocześnie uznając, że w wyniku tych zmian tempo filmu staje się zbyt wolne, dla zachowania równowagi usunął więc nieco, jak sam to określił „dłużyzn” przycinając tu i ówdzie film o fragmenty które oryginalnie tylko budowały atmosferę filmu ale nie posuwały akcji do przodu. Pod nóż poszły też w całości dwie krótkie sceny, w tym rozmowa kapitana z komputerem pokładowym. Wynikiem tego była wersja filmu trwająca w przybliżeniu tyle samo, co oryginalna wersja kinowa (nazwano ją Wersją reżyserską, choć w tym przypadku sensowność użycia tej nazwy jest mocno wątpliwa) jednak różniąca się kilkoma scenami. Przez połączenie ze sobą wszystkich scen obecnych zarówno w jednej jak i drugiej wersji filmu, oraz dodatkowo dodanie trzech scen wyciętych pochodzących z wydania DVD uzyskałem trwającą dwie godziny (czyli 10 minut więcej niż oryginał) wersję rozszerzoną. Rozwiązało to problem polegający na dylemacie, którą wersję wybrać, gdy kolejny raz przyjdzie mi po ten film sięgnąć.

Jeśli już mowa o filmach Ridleya Scotta, to jednym z najciekawszych przypadków wersji rozszerzonej jest powstała w 2008 wersji przeróbka „Łowcy Androidów” – autorem jej jest ta sama osoba, która była odpowiedzialna za wyżej wspomniane edycje rozszerzone Titanica i Terminatora (nawiasem mówiąc, ma na swoim koncie o wiele więcej przeróbek) . W 2007 roku wydano kolekcjonerski zestaw DVD, zawierający pięć różnych wersji tego klasycznego już filmu science-fiction. Dodatkowo na płytach znaleźć można było szereg dodatków, w tym również około 40 minut scen wyciętych. Nietrudno się domyślić, że tego typu wydania są dla lubujących się w przerabianiu filmów fanów okazją nie do przepuszczenia. Przedstawiający się jako Adigitalman twórca wielu wersji rozszerzonych postanowił stworzyć własną wersję filmu dobierając te elementy z każdej z istniejących wcześniej wersji, które najbardziej mu odpowiadały, a całość wzbogacił o kilkanaście minut scen wybranych spośród materiału niewykorzystanego. Co jednak najbardziej warte jest uwagi w przypadku tego faneditu to fakt załączenia do niego kilku alternatywnych ścieżek dźwiękowych. Oryginalna wersja kinowa „Łowcy Androidów” posiadała narrację głównego bohatera zza kadru, wprowadzoną na żądanie studia, które obawiało się, że film okaże się niezrozumiały dla szerokiej publiczności. Narracja ta dostarczała widzowi dodatkowych informacji wraz z postępującą naprzód akcją. W późniejszej wersji reżyserskiej Ridley Scott narracji tej się pozbył zgodnie ze swymi pierwotnymi założeniami. Wersja rozszerzona Adigitalmana nie tylko daje widzowi możliwość włączenia lub wyłączenia tej narracji (czego żadne z oficjalnych wydań filmu nie umożliwiało), ale dodatkowo oferuje ją w kilku wersjach, różniących się między sobą niektórymi z wypowiadanych przez bohatera tekstów. Ze względu na spore możliwości jakie dało wspomniane wydanie specjalne filmu na DVD, Łowca Androidów doczekał się kilku kolejnych przeróbek.

Drugą główną grupę faneditów stanowią tak zwane prawdziwe fanedity. W porównaniu z wyżej omówionymi wersjami rozszerzonymi jest ona o wiele bardziej zróżnicowana zarówno pod względem celów jakie stawiają przed sobą twórcy jak i metod przez nich stosowanych.

Pierwszy, podstawowy rodzaj prawdziwego faneditu, to wersja filmu, którą skrócono względem oryginalnej wersji kinowej. Zazwyczaj wersje takie powstają by usunąć elementy, które osoba zajmująca się przeróbką uważa za zbyteczne, czy to dlatego, że psują jej ogólne wrażenie, czy też w celu dokonania jakiejś zmiany w odbiorze filmu przez widza, które wyniknąć może z braku pewnych informacji obecnych w wersji oryginalnej. Może to być więc usunięcie nadmiaru elementów humorystycznych (np. w drugiej części Transformers Michaela Baya, gdzie widz jest bezustannie atakowany przez humor wyjątkowo niskich lotów) , czy też niczego nie wnoszących do fabuły, a mocno przesadzonych scen akcji, jak choćby pamiętna konfrontacja Johna McClane’a z wojskowym myśliwcem w końcówce czwartej części „Szklanej Pułapki”, która to scena może zostać usunięta bez najmniejszej szkody dla fabuły, a nie znający filmu widz nie zauważy nawet, że czegoś brakuje . Może to być również usunięcie całego większego wątku, co uczynił wspomniany wcześniej Adigitalman z filmem „Pearl Harbor” z którego wyeliminował całkowicie wątek romansowy slracjąc film z trzech do dwóch godzin i pozostawiając niemalże czyste kino wojenne. Takie zabiegi mogą odnieść różnoraki skutek, nie zawsze zmiany stojące ewidentnie w sprzeczności z założeniami twórców mogą zostać wprowadzone tak, by nie rzucało się to potem w oczy. W ostatnim z wspomnianych przypadków, mimo że efekt końcowy jest zadowalający, a postawione sobie cele autor przeróbki spełnił, chwilami jednak daje się odczuć że narracja jest nieco poszarpana i zbyt szybko przeskakujemy od jednego wydarzenia do drugiego – kompozycja całości została poważnie naruszona i w tym przypadku daje się to we znaki .

Dość często spotykaną odmianą tego rodzaju faneditu jest tworzenie jednego, krótszego filmu z jakiejś większej serii (lub nawet z serialu). Przykładem może tu być Władca Pierścieni, który jako filmowa trylogia w pełnej, oficjalnej wersji trwa około jedenastu godzin podczas gdy podejmowane są próby okrojenia i przemontowania go tak, by zostało nie więcej niż trzy i pół, a całość nadawała się do obejrzenia w ciągu jednego wieczoru. Warto tu wspomnieć, że chęć dokonania takiej przeróbki nie wynika bynajmniej z przekona niania że film jest zbyt długi. Wręcz przeciwnie, zwykle inicjatywa taka wychodzi od fanów, którzy są po prostu zainteresowani obcowaniem ze swym ulubionym filmem na nowy sposób.

Jeśli już o łączeniu kilku filmów mowa, warto wspomnieć o dwóch innych przypadkach – pierwszym z nich jest trylogia „Matrix”. Pierwszy film wchodzący w jej skład spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem, co zaowocowało dwoma kontynuacjami wypuszczonymi do kin cztery lata później. Kontynuacje te były jednak dla sporej części fanów dużym rozczarowaniem. Jak nietrudno się domyślić, stały się one jednym z bardziej popularnych obiektów eksperymentów wśród montażystów amatorów. Próbowano z różnym skutkiem łączyć je w jeden film, eliminując wybrane wątki by stworzyć z dostępnego materiału jedną, godną oryginalnego „Matrixa” kontynuację .
Innym filmem, który doczekał się dużej ilości fanowskich przeróbek jest „Superman II” . Film ten miał początkowo nakręcić twórca części pierwszej, Richard Donner, jednak w wyniku konfliktu z producentami został on zastąpiony przez Richarda Lestera, który sporą część materiału nakręcił od nowa, dodając od siebie sporą dawkę humoru. W roku 2006, czyli dwadzieścia sześć lat po premierze, wydana została przemontowana wersja, pod którą podpisał się Donner – przywrócono w niej sporą część materiału, który nie wszedł do oryginalnej wersji kinowej, jednocześnie usuwając tyle ile to tylko możliwe materiału nakręconego przez Lestera. Jednak z oczywistych względów nie była to wersja idealna (część materiału przewidzianego w scenariuszu w ogóle nie była nakręcona co wymusiło pewne skróty czy też wykorzystanie miejscami materiału z ujęć testowych), natomiast sam fakt istnienia dwóch wersji filmu był dla fan-edytorów znakiem do działania. Powstał cały szereg wersji „Supermana II”, łączących sceny z wersji kinowej, ze scenami z wersji Donnera, wedle uznania poszczególnych montażystów-amatorów. Znalazły się wśród nich wersje eksperymentalne jak np. „DejaVu Cut” , którego twórca, skorzystał z faktu, że niektóre sceny miały swoje odmienne odpowiedniki w każdej z dwóch wersji filmu, a ponadto w filmie pojawia się również wątek cofania czasu i przedstawił historię w całkowicie nowy sposób, w którym główny bohater, po cofnięciu czasu przeżywa po raz drugi wydarzenia, które już miały miejsce.

Kolejnym przykładem na łączenie elementów różnych wersji tego samego filmu jest przeróbka „Nieśmiertelnego II” zwana „Zeist Edition”. W oryginalnej wersji kinowej tego filmu, bohaterowie znani już z części pierwszej okazują się być przybyszami z odległej planety Zeist. Takie posunięcie nie przypadło widzom do gustu, a sam film daleki był od sukcesu tak kasowego jak i artystycznego. Jakiś czas później światło dzienne ujrzała nowa jego wersja, rozbudowana o 20 minut dodatkowych scen, w której to wersji planetę Zeist zamieniono na odległą przeszłość. Mimo że ta nowa, rozszerzona wersja filmu jako całość prezentowała się znacznie lepiej od oryginalnej, to zabieg zmiany odległej planety na odległą przeszłość doprowadził do powstania poważnych dziur logicznych w scenariuszu. Jedynie w postaci nieoficjalnej przeróbki istnieje wersja łącząca elementy dwóch wyżej wspomnianych, zachowująca motyw planety Zeist jak ale i wszystkie usprawnienia z wersji reżyserskiej, poza niezbyt przemyślanym motywem odległej przeszłości .

. Zdarza się również, że celem twórcy nieoficjalnej przeróbki danego filmu nie jest dopasowanie jej do jego własnych upodobań, lecz odtworzenie pierwotnie planowanej wizji reżysera, która nie miała szans na ujrzenie światła dziennego. Interesującym tego przykładem jest kontynuacja „Kruka” z Brandonem Lee zatytułowana „Kruk – Miasto Aniołów”. Pierwszy film okazał się sporym sukcesem, więc i po jego kontynuacji oczekiwano tego samego. Reżyserem został Tim Pope, a sam film odbiegał nieco od części pierwszej szczególnie zakończeniem, przewidującym raczej pesymistyczne rozwiązanie przedstawionych wydarzeń. Zanim jednak film został ukończony studio zdecydowało, że najlepszym sposobem na uczynienie go takim samym hitem jakim był poprzednik jest uczynienie go tak podobnym do poprzednika jak to tylko możliwe. Skutkiem tego były drastyczne zmiany dokonane w fabule oraz liczne cięcia znacznie film skracające, które sprawiły, że końcowy produkt nie miał wiele wspólnego z tym, czym rzeczywiście miał być wedle założeń scenarzystów i reżysera. Zamiast tego okazał się zaledwie mizerną kopią pierwszego „Kruka”, w której w dodatku część przedstawionych wydarzeń nie miała większego sensu, bo sceny które by je wyjaśniały wylądowały na podłodze montażowni. W ciągu kolejnych lat pojawiały się kolejne wieści dotyczące tego filmu, z których wynikało dlaczego taki stan rzeczy zaistniał. W końcu w Internecie pojawił się oryginalny scenariusz i wszystko stało się jasne. Przeróbka tego filmu o podtytule „Second Coming” miała za cel odtworzenie oryginalnego zamysłu twórców. Niestety z braku materiału video, jej twórca musiał się posłużyć alternatywnymi metodami. W miejscach, w których brakuje dialogów znalazły się statyczne plansze, zawierające kadry z filmu i tekst dialogów, od czasu do czasu proste animacje na tych kadrach oparte i muzyka z filmu w tle, w kilku miejscach wykorzystano krótkie ujęcia zaczerpnięte z innych filmów, pasujące do przedstawianych wydarzeń. Zastosowane tu metody rekonstrukcji nadają temu projektowi dość specyficznego charakteru i uniemożliwiają oglądanie i odbieranie tej przeróbki tak, jak się odbiera i ogląda normalny film, co za tym idzie, jest to fanedit przeznaczony raczej tylko i wyłącznie dla największych miłośników tego konkretnego filmu, którym ta niecodzienna forma nie będzie przeszkadzała, a samo zapoznanie się z oryginalną fabułą będzie wystarczającą atrakcją by utrzymać ich przed ekranem. Jest to jednak jeden z najbardziej wyjątkowych, wartych zapamiętania przykładów faneditingu. Dodatkowo na wzmiankę zasługuje fakt, że sam reżyser filmu zainteresował się tym projektem, a po zapoznaniu się z nim wyraził o nim pochlebną opinię jednocześnie zachęcając wszystkich zainteresowanych filmem do zapoznania się z nim .

Jednym z najbardziej popularnych faneditów, a zarazem idealnym przykładem na przybliżenie następnego celu jaki stawiają sobie twórcy fanowskich przeróbek, jest kolejna na długiej liście przeróbka Gwiezdnych Wojen, tym razem pierwszego filmu z tej serii, znanego też jako Epizod IV . Na przestrzeni lat, światło dzienne ujrzały kolejne, oficjalne wersje tego filmu. W dwadzieścia lat po kinowej premierze w 1977 roku, do kin weszły tzw „Edycje specjalne” wzbogacone o nowe efekty specjalne oraz kilka nowych scen. Kilka lat później, gdy przyszła pora na wydanie serii na DVD George Lucas po raz kolejny wprowadził szereg drobnych zmian i „ulepszeń”, których część fanów do dziś nie może mu wybaczyć. Poza tym, jak się okazuje, szereg drobnych błędów, które rzeczywiście przydałoby się poprawić pozostało nienaruszone. Tu znowu z pomocą przychodzi fanediting, tym razem pod postacią montażysty przedstawiającego się jako Adywan. W przeciwieństwie do innych faneditów, tutaj celem nie było skracanie filmu, jego rozszerzanie czy usuwanie jakichkolwiek scen. Wprowadzone zmiany miały charakter zdecydowanie bardziej kosmetyczny i (poza kilkoma wyjątkami) dla przeciętnego widza niezauważalny. Jednakże jak już wcześniej zaznaczono - fanedity nie są kierowane do przeciętnego widza, ich odbiorcami są przede wszystkim zagorzali fani, a oni tego typu zmiany wyłapać potrafią. A gdyby nawet nie potrafili, to DVD z tym faneditem zostało zaopatrzone w ścieżkę z napisami informującą widza o każdej wprowadzonej poprawce – a jest ich wiele – od dodanych tu i ówdzie brakujących efektów dźwiękowych i wizualnych (odgłosy strzałów, efekty strzałów, zmiana koloru laserów), usunięcie pojedynczych ujęć, na których widać ginących po raz kolejny tych samych anonimowych żołnierzy, gdzieniegdzie dodane fragmenty dialogów zaczerpnięte z słuchowiska radiowego, lub przywrócono dźwięki z oryginalnej kinowej wersji, które w wydaniu DVD zastąpione były nowymi. W kilku miejscach pojawiają się całe nowe ujęcia z efektami specjalnymi wykreowanymi na potrzeby tej wersji poprzez umiejętne manipulowanie fragmentami obrazu zaczerpniętymi z innych scen. Kilka kluczowych scen akcji (pojedynek Obi Wana z Vaderem, końcowa bitwa) zostało zmodyfikowanych przez zmiany w montażu, dodane nowe ujęcia oraz podłożoną muzykę. Nie obeszło się też bez naprawienia jednej z najbardziej nielubianych przez fanów zmiany jaką wprowadził Lucas w późniejszych wersjach filmu. Chcąc nieco wybielić jednego z głównych bohaterów – Hana Solo, sprawił, by polujący na niego łowca głów zaatakował go pierwszy, podczas gdy w oryginalnej kinowej wersji Han zwyczajnie zastrzelił go z zaskoczenia. Twórcy omawianego faneditu jednak ta zmiana nie odpowiadała i przywrócił oryginalną wersję tej sceny. Spora część zmian wprowadzonych przez Adywana wymaga jednak już nieco większych umiejętności niż typowe przemontowanie filmu, w którym jedynie dodaje się lub wycina poszczególne sceny, nietrudno się więc dziwić, że przeróbka ta stała się jednym z najlepiej ocenianych jak i najszerzej znanych faneditów jakie do tej pory powstały. Obecnie jego autor pracuje nad utrzymanymi w tym samym duchu przeróbkami dwóch pozostałych filmów wchodzących w skład oryginalnej trylogii Gwiezdnych Wojen.

Inny klasyczny już film, który doczekał się interesującej wersji fanowskiej, to Szczęki Stevena Spielberga. W przypadku tego filmu, cel jaki postawił sobie autor przeróbki był jeszcze inny – zainspirował się mianowicie swoistym eksperymentem jaki w 2008 roku wprowadzili w życie Quentin Tarantino i Robert Rodriguez. Mowa tu o projekcie o nazwie „Grindhouse” nawiązującym to działających niegdyś w Stanach Zjednoczomnych kin specjalizujących się w B-klasowych filmach, często horrorach prezentowanych zazwyczaj w postaci podwójnych seansów. Tarantino i Rodriguez stworzyli zestaw dwóch filmów, którym poprzez szereg zabiegów stylistycznych (symulacja braku rolki filmowej, efekt niszczonej taśmy, ogólna kiczowatość, elementy gore) nadali charakter zbliżony do tego, co było typowe dla kin grindhouse’owych. Stało się to inspiracją dla twórców faneditów dając całkowicie nowe pole do popisu dla ich inwencji twórczej. „Jaws: The Sharsploitation Edit” jest jednym z tego przykładów. Autor przeróbki informując o celach jakie sobie postawił z miejsca zaznacza, że nie chodziło mu o stworzenie czegoś lepszego od oryginalnej wersji, lecz o umożliwienie miłośnikom filmu spojrzenia nań w zupełnie nowym świetle. Na pytanie czy cel ten udało mu się zrealizować trudno byłoby udzielić odpowiedzi przeczącej. Biorąc przykład z Rodrigueza i Tarantino także i autor tej przeróbki sprawia, że jego wersja Szczęk wygląda jak film puszczany z mocno sfatygowanej taśmy filmowej, nie to jest tu jednak najciekawsze. Po pierwsze, mamy w tej wersji kilka piosenek, o dość zróżnicowanej stylistyce ale dopasowanych z dużym wyczuciem do poszczególnych scen (jest tu i pop i rock, nieco muzyki z lat 70-tych, polowanie na rekiny przy akompaniamencie country, a wstęp jednego z utworów Metalliki ilustruje monolog Quinta, który oferuje swe usługi zagrożonym przez rekina mieszkańcom). Film uzupełniony jest również kilkoma scenami, które nie trafiły do oryginalnej, kinowej wersji, lecz znalazły się wśród dodatków na DVD. Widząc je nietrudno się dziwić dlaczego zostały usunięte, jednak do tej kiczowatej wersji jak najbardziej pasują i w całkiem zgrabny sposób ją uzupełniają. Bardzo trafnie zastosowano tu trik z „brakującą rolką taśmy” (którym w swojej części projektu Grindhouse posłużył się też Rodriguez), w pewnym momencie obraz znika i oczom widza ukazuje się komunikat „Brak rolki, przepraszamy za niedogodności, obsługa kina”, a chwilę później wracamy do filmu i po chwili podczas rozmowy między bohaterami dotyczącej wydarzeń, których ze względu na „usterkę” nie byliśmy świadkami pada kwestia „Trzeba to było widzieć!”. Od czasu do czasu, gdy kolejne ofiary rekina żegnają się z życiem natrafiamy na kiczowatą animację tytułowych szczęk, a woda nabiera przesadnej ilości czerwonego koloru, ale właśnie o przesadę tu chodzi. Pewnie dlatego w filmie pojawiają się również sceny zaczerpnięte z innych filmów o podobnej tematyce (między innymi kolejnych części Szczęk, przy czym pewien motyw z części drugiej nabiera tutaj całkiem nowego znaczenia). Widz raz po raz zostaje zaskoczony poprzez zupełnie nowe rozwiązania dobrze już znanych sytuacji: oto szeryf Brody w oryginale obserwujący bacznie wodę w poszukiwaniu znaków obecności rekina okazuje się przypatrywać z uwagą pewnym partiom ciała jednej z plażowiczek, a podczas jednego z ataków rekina życie traci spora ilość osób, co zostaje przedstawione za pomocą wmontowania fragmentów kilku innych filmów (podłożona pod tę scenę muzyka dodatkowo podkreśla absurdalność i karykaturalną przesadę prezentowanych wydarzeń). Opowieść Quinta o wydarzeniach które miały miejsce po zatopieniu USS Indianapolis są dodatkowo zilustrowane przez czarno-biały montaż scen pełniący rolę retrospekcji, a w samej końcówce filmu następuje zwrot akcji, którego chyba nikt nie byłby w stanie przewidzieć. Film staje się w pewnym sensie karykaturą samego siebie, lecz przy odpowiednim podejściu ze strony widza (który powinien oczywiście dobrze znać oryginał zanim sięgnie po tę wersję), karykatura ta dostarcza ogromnej dawki rozrywki a film w tej wersji nabiera całkowicie nowego charakteru.

Innym powodem, dla którego powstają fanedity jest chęć przybliżenia ekranizacji książek do literackich pierwowzorów. Spotkało to między innymi „Draculę” w reżyserii Francisa Forda Coppoli, ale chyba najlepszym na to przykładem jest jedno z największych przedsięwzięć w dziedzinie faneditingu: projekt przeróbki filmowej trylogii „Władca Pierścieni” w sposób eliminujący możliwie jak największą część odstępstw od książkowego oryginału. Podzielona na sześć ksiąg wersja (co odpowiada podziałowi samej książki jaki wprowadził Tolkien – podział na trzy tomy był już decyzją wydawcy, nie autora) mocno różni się od wersji oficjalnej filmu. Wiele scen przedstawiających wydarzenie nie występujące w książce, lub w stosunku do niej zmienione zostało z niej usuniętych, cała narracja została zreorganizowana tak, by kolejne wydarzenia przedstawiane były w kolejności odpowiadającej tej książkowej. Niektóre zmiany poczynione przez filmówców były co prawda zbyt duże by dało się je zlikwidować nie dysponując alternatywnym materiałem video, lecz efekt tej pracy jest mimo to imponujący, a każdy miłośnik Tolkiena, któremu nie w smak była obecność elfów w Helmowym Jarze, czy też wahania Faramira lub Frodo Baggins odsyłający swego wiernego sługę na skutek knowań zdradzieckiego Golluma zdecydowanie powinien sięgnąć po ten fanedit.

Spośród innych interesujących przykładów faneditów warto wspomnieć o przeróbce King Konga w reżyserii Petera Jacksona z 2005 roku która miała na celu możliwie najwierniejsze przybliżenie filmu do oryginału z 1933 roku, wprowadzone zmiany obejmowały zarówno wycięcie sporej ilości materiału jak i przekonwertowanie filmu do postaci czarno-białej. A jeśli już mowa o nadawaniu filmom wyglądu z czasów początków kina, to istnieje również przeróbka Gwiezdnych Wojen na kino nieme, z zastosowaniem filtrów nadających filmowi specyficznego dla tamtych lat wyglądu.

Fanowski montaż dotychczasowemu odbiorcy, ograniczonemu do biernego przyjmowania tego, co twórcy zechcą mu pokazać daje możliwość aktywnego udziału w procesie twórczym, dodania czegoś od siebie, wskazania nowych, niewykorzystanych wcześniej możliwości jakie dawał materiał wyjściowy. Niejednokrotnie efekt takiej pracy znajduje sobie licznych zwolenników, którzy cenią sobie przerobioną wersję filmu na równi z oryginalną, a czasem nawet wyżej. Na interesujące spostrzeżenie odnośnie takiego stanu rzeczy natknąłem się w artykule z „Filmu”, gdzie podkreślono, że w realiach hollywoodzkich reżyser na końcowym etapie produkcji filmu pracuje pod presją studia, a efekt końcowy nie zawsze odzwierciedla jego założenia (stąd zresztą wcześniej wspomniane wersje reżyserskie), ma na to wpływ szereg czynników, z troską wytwórni o jak najlepszy wynik kasowy filmu na czele. Tymczasem montażysta amator, który w swej pracy nie kieruje się chęcią zysku bo jest ona wykluczona przez kwestie prawne, może realizować swą wizję (oczywiście w ramach możliwości jakie daje materiał źródłowy) zgodnie z własnymi upodobaniami, co może stanowić w pewnych przypadkach klucz do uzyskania spójniejszego pod pewnymi względami efektu końcowego.

Jeśli już mowa o tym jak oceniane są fanedity, nie sposób nie wspomnieć o stronie [link widoczny dla zalogowanych] – miejscu gdzie gromadzą się miłośnicy tej formy obcowania z filmem Skupia ona zarówno twórców faneditów jak i wszystkich tych, którzy są nimi zainteresowani na tyle, by chcieć podzielić się wrażeniami z ich oglądania. Na forum toczą się dyskusje na temat istniejących jak i dopiero powstających faneditów, prezentowane są fragmenty i zwiastuny nowych pozycji, ci, którzy sami nie dysponują czasem czy umiejętnościami podsuwają pomysły w nadziei, że ktoś zechce podjąć się ich realizacji, prowadzone są rankingi najlepszych faneditów, na podstawie ocen, które wystawiają członkowie społeczności wybierane są najlepsze przeróbki i najlepsi montażyści. Istnieje również pewna forma kontroli jakości. Zanim informacja o fanedicie autorstwa debiutującego montażysty znajdzie się na stronie, musi zostać on obejrzany i zatwierdzony przez kogoś z odpowiednim stażem w społeczności. Dopiero gdy okaże się, że fanedit pozbawiony jest poważniejszych wad i zyska sobie aprobatę, jego twórca zyskuje status umożliwiający w przyszłości publikowanie swych prac na stronie bez konieczności każdorazowej kontroli.

Zjawisku towarzyszą również kontrowersje wynikające z niejasnej sytuacji prawnej. [link widoczny dla zalogowanych] pod koniec 2008 roku znalazła się na celowniku MPAA (Motion Picture Association of America) , kwestią sporną okazało się nie tyle samo przerabianie filmów, co ich darmowe udostępnianie. Należy tu jednak zwrócić uwagę na fakt, że społeczność gromadząca się wokół tej strony w sposób wyraźny i jednoznaczny odcina się od piractwa. Każdy pojedynczy opis fan editu zawiera dodatkową informację mówiącą o tym, że materiał ten jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla odbiorców, którzy są w posiadaniu oficjalnie wydanej, legalnej kopii filmu, którego przerobioną wersję chcieliby obejrzeć. Tu oczywiście pojawia się kwestia uczciwości tychże odbiorców, której sprawdzić nie sposób, a z którą z pewnością bywa różnie. Trudno więc się dziwić, że działalność ta, pomimo wszelkich deklaracji o niepopieraniu piractwa ze strony osób ją prowadzących jest traktowana przez wytwórnie filmowe ze sporą dozą nieufności i niechęci. Jak dotąd strona wciąż funkcjonuje zniknęły z niej jednak wszelkie odnośniki do pobrania przeróbek filmów, pozostały natomiast dotyczące ich informacje.

Różnie też postrzegane są fanedity przez przeciętnego odbiorcę. Próbując rozeznać się w sytuacji panującej w polskim Internecie, w którym zjawisko to zdaje się być praktycznie nieznane zetknąłem się raczej z obojętnością, lub wręcz negatywnymi. Reakcje negatywne spotykane w całym Internecie najczęściej pochodzą od ludzi, którzy o zjawisku jedynie słyszeli, natomiast nie zapoznali się z nim sami poprzez obejrzenie jakiegokolwiek przykładowego fan-editu, towarzyszyło im też niejednokrotnie przekonanie, że fanowska przeróbka musi być zmontowana w sposób amatorski na tyle, że będzie to rzucało się w oczy podczas oglądania tym samym psując ogólne wrażenie, podczas gdy w rzeczywistości jednym z głównych celów jaki stawiają sobie twórcy fanowskich przeróbek jest osiągnięcie jakości przy której wychwycić zmiany i wskazać miejsca, w których nastąpiły cięcia będzie w stanie tylko ten, kto dany film dobrze zna i wie czego ma szukać. Wprowadzane na własną rękę zmiany niektórzy skłonni byli określać brakiem szacunku dla cudzej pracy, wręcz jej niszczenie, okaleczaniem filmu itd. Pojawiały się wątpliwości co do sensu takich działań, wątpliwości w zdolności montażystów amatorów, którzy w przeciwieństwie do profesjonalistów „nie mają pojęcia o tym co robią”. W pewnych przypadkach wątpliwości tego rodzaju prawdopodobnie są uzasadnione, lecz ocenianie w taki sposób całości tego rodzaju twórczości wydaje się być raczej krzywdzące dla jej twórców.

Trudno się jednak dziwić tego typu postawom, większości widzów zjawisko faneditingu nie jest znane, bo znane być nie może. Możliwości zapoznania się z efektami pracy montażystów-amatorów są mocno ograniczone, zjawisko nie jest nigdzie reklamowane i zazwyczaj tylko ludzie filmem zainteresowani na tyle by śledzić portale filmowe, dyskutować na forach o nadchodzących produkcjach, komentować te, które już się ukazały natrafić mogą na jakąś wzmiankę która zaprowadzi ich do miejsca takiego jak fanedit.org, gdzie będą mogli przekonać się samemu na czym fanediting tak naprawdę polega.


Post został pochwalony 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ERA VHS Strona Główna » Na każdy temat Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: TELEVISION theme by Kisioł . Programosy
 
Regulamin