» Barb Wire / Żyleta «

ZWIASTUN

W 1996 roku to było wydarzenie Smile

Kto się nie ślinił na widok Pameli w Baywatch? A tu dostaje własny action movie Very Happy

Film niestety okazał się finansową klapą, a recenzje zrównały go z ziemią. Sam w sumie niewiele już pamiętam, bo po premierze na HBO i paru powtórkach na video nie miałem z nim więcej styczności. Teraz, blisko 20 lat później naszło mnie, żeby sobie przypomnieć, jak się uda obejrzeć, to wypowiem się szerzej.

Miałem kiedyś nagrane toto z HBO, z tym że magnetowid pocharatał taśmę i przez pierwsze pół godziny nie miałem dźwięku.

O wersjach lektorskich nic mi nie wiadomo, kto się wypowie?

Na TVP 1,5 roku temu czytał Stanisław Olejniczak, wersja 16:9, wcześniej leciało to na TVN ale nie wiem kto tam czytał. Taka przyjemna głupota, razi tandetą, ale ogląda się fajnie i jeszcze Pamela w obcisłym uniformie Wink

. No i niezły boss - wielki murzy wożony na łopacie od spychacza, czy czymś takim.

Zaliczyłem powtórkę po latach i powiem tak:

Żylecie daleko do poziomu dna, jaki spodziewałem się w tym filmie zastać. Na dobrą sprawę zaczyna się nawet nieźle, chyba najlepiej ogląda się te barowe sekwencje, ale zdarza się też czasem niezła scena akcji (ta po znokautowaniu pokraka). Ostatnio zaliczyłem jeden film z Anną Nicole Smith i przy niej Pamela to prawie kandydat do Oskara, więc aktorstwo także mnie nie zraziło. Przy tym nawet spoko zdjęcia, od czasu do czasu także muzyka, no, po prostu szło bezboleśnie, ale do czasu...

Pod koniec Barb zaczyna szykować się na wojnę i zbroi się jak, nie przymierzając, Arnie w Commando. Widz zaciera rączki w oczekiwaniu na finałowe pierdolnięcie, ale zamiast niego otrzymuje zaledwie pierdnięcie. Barb zostaje rozbrojona z całego arsenału który na siebie narzuciła już po dwóch minutach zanim w ogóle ma okazję postrzelać, a większą część finału spędza na motorze, w kasku z ciemną szybą. Wycwanili się, oj wycwanili. Niestety cały finał to straszna nuda, do tego główny villain ni z gruszki ni z pietruszki z poważnego szefa futurystycznego gestapo przeistacza się w maniakalnego operatora wózka widłowego (WTF?). No i nasza bohaterka tak naprawdę niewiele ma finale do roboty.

Gdyby nie ten zgrzyt, byłoby całkiem fajne guilty pleasure z okazjonalnym cycem w kadrze, a tak, też niby jest, ale nie takie fajne.

EDIT:

Wersje lektorskie:

Olejniczak - TVP
Szydłowski - C+
Brzostyński - TVN
Utta - VHS ITI

Zaliczyłem powtórkę w ostatnim czasie (wersja TVP) i też uważam, że to nawet niezły film. Oceny są trochę krzywdzące Wink

. Klimat jest jak najbardziej OK i jak wyżej wspomniano gestapo przyszłości. Tyle, że fabuła trochę pretekstowa, ale i tak nie wypada najgorzej. Kilka akcentów humorystycznych nawet spoko np.z butem na początku.

Zgodzę się z Giefergiem, że końcówka to lekki zawód, chociaż za drugim razem już tak nie boli. Ale jak oglądałem w 2013 pierwszy raz, nastawiłem się na niezłą rąbankę, a było, jak było - obszedłem się smakiem Wink

. Myślę, że jak ktoś ma ochotę na niezbyt ambitną produkcję, z klimatem nieco podobnym jak "Ucieczki" Carpentera to może sięgnąć po "Żyletę".

Mógłby ktoś sprawdzić kto czyta na TV Puls?